top of page
Search
Writer's pictureAnna Schreibert

10 moich (świętych) zasad - część I

Updated: Aug 22, 2021

Kiedy kończysz 40 lat, to robisz rachunek sumienia. Właściwie źle to powiedziałam – kiedy ja skończyłam 40 lat, zaczęłam zastanawiać się, co się stało, jakie były siły wyższe, które spowodowały, że oto jestem, tu i teraz.



Analizując dość skrupulatnie moje życie, robiąc własny, trudny, aczkolwiek niezbędny rachunek sumienia, doszłam do wniosku, że całe moje życie, mniej lub bardziej świadomie kierowały mną pewne zasady, restrykcje, które sama sobie narzuciłam.

Nie miało to nic wspólnego z ogólnie przyjętymi zasadami. Powoli, będąc w szczerym zrozumieniu samej siebie, bez najmniejszego nacisku z zewnątrz, utworzyłam mój własny kodeks. 10 przykazań, według których żyję i które dają mi wewnętrzny spokój absolutny.


Możecie się z nimi zgodzić bądź nie. Nie szukam potwierdzenia moich prawd.


Jedyną moją intencją jest dotarcie do najgłębszych pokładów własnego JA. Marzę, by moja analiza samej siebie doprowadziła do Waszej personalnej i bardzo osobistej gonitwy myśli. Ta gonitwa wyłowi zwycięzcę. Będzie coś, co stanowi esencję i trzpień Waszego JA.


Po 43-ech latach mój kręgosłup życia sprowadza się do 10-ciu moich (świętych) zasad:


1) Zawsze postępuję zgodnie ze sobą.


Byłam już tu i ówdzie. Nie mam na myśli wycieczek krajoznawczych. Poznałam życie z jego najjaśniejszych i najczarniejszych stron. I dobrze, tak miało być! Te doświadczenia spowodowały, że jestem, kim jestem.

Dzisiaj wiem, że tylko wtedy, gdy posłuchałam siebie, cuda się zdarzały. Tylko wtedy, gdy posłuchałam szepczącego głosu intuicji, doświadczałam miękkiego lądowania. Nawet, gdy podróż przez ten rozdział życia była dość skomplikowana i trudna, nigdy nie opuszczająca mnie intuicja szczęśliwie doprowadzała mnie do końca. Musiałam tylko słuchać!


Każdy z nas ma ten wewnętrzny głos, który podpowiada.

Moja skromna rada – SŁUCHAJ!

Tak naprawdę zawsze wiemy, co jast dla nas dobre, a co mniej dobre.

Jeżeli przez chwilę zatrzymasz natłok myśli, usłyszysz ten cichutki, ale jakże przejmujący głos własnej intuicji. On jest tam zawsze!


Just shut up and listen!


2) Wierzę, że co ma być moje, będzie moje.


Nauczyłam się niczego nie forsować. Cokolwiek jest mi przeznaczone, będzie moje. Jeżeli coś ma być moje, to się zdarzy, jeżeli nie, to znaczy, że czeka na mnie coś lepszego. Co moje, zawsze mnie znajdzie. To przekonanie pozwala mi żyć z wewnętrznym spokojem, bez szarpania się i walczenia z wiatrakami.

Kiedy życie zawala mnie decyzjami, które muszę podjąć, problemami, którym muszę sprostać, kiedy wydaje mi się, że nie dam rady, wtedy biorę głęboki oddech i myślę sobie: Whatever is meant to be, will be!


3) Karma jest dla mnie czymś pewnym - zawsze się zdarzy.


Staram się żyć tak, aby nikogo nie skrzywdzić. Nie chcę być źle zrozumiana, daleko mi do Matki Teresy.

Żyję moim życiem, z dystansem do wszystkiego. Nie tracę energi na odwet, wierzę, że los zrobi to za mnie. Zawsze pamiętam o tym, że najcenniejszy jest czas (przeczytaj o tym tutaj), nie marnuję go na to, by nienawidzieć innych. Według mojej filozofi ci, którzy mnie skrzywdzili, znajdą się w miejscu, gdzie będą musieli za to zapłacić, znajdą się tam, gdzie rozlicza się podłości. Myślę, że karma to zjawisko, w którym błędy są wybaczane w ramach szkoły życia, ale podłości są naliczane jak dług, który musisz spłacić, by przeżyć.


Karma has no menu. You get served what you deserve.


4) Nie jestem religijna, nie umiem być wierna ideałom, w które nie wierzę.


Absolutnie wierzę w Boga jako siłę najwyższą, energię, która tworzy i kreuje ten świat. Bezkompromisowo wierzę również w człowieka jako dzieło Boga, niedoskonale doskonałą jednostkę nadającą sens całemu dziełu Boga.


Nie mam wątpliwości, że jest coś więcj niż tu i teraz. Potęga rozumu człowieczego, bezgraniczna potrzeba zrozumienia, niekończąca się pogoń za odnalezieniem prawdy, setki filozoficznych przekazów i analiz, dziesiątki niewytłumaczalnych zjawisk, sytuacji, momentów – wszystko to jest dla mnie dowodem na istnienie potężnej siły, niezaprzeczalnie poruszającej w swej mocy. To siła, którą niektórzy nazywają Bogiem, inni Duchem Wszechświata, jeszcze inni Energią Istnienia. Jakkolwiek się to nazywa, jestem przekonana, że jest. Energia spajająca wszechświat.


Religia to coś, co wykorzystuje potęgę tej energii, by narzucić ludzkie prawa. Religia to ludzka potrzeba władzy i dominacji poprzez imię Boga.

Religia zaburza moją wiarę w Boga. Bóg jest miłością, religia jest kodeksem praw, które nakazują absolutnego podporządkowania.

Ja myślę, że Bóg tego w ogóle nie lubi. Ja tego nie lubię.


Religion is for people who fear hell, spirituality is for people who have been there. – David Bowie


5) Nie jestem hipokrytą.


Dzisiejszy świat jest przesiąknięty hipokryzją. To mnie naprawdę męczy. Otaczająca sztuczność i niezrozumiała dla mnie potrzeba bycia plastikowym. Hipokryci to ci, co podlewają sztuczną trawę tak, jakby była prawdziwa. Kiedy się przyjżysz, to zauważysz, że to nie ten kolor zieleni. Cóż za bezsensowne marnowanie wody. Nie rozumiem hipokrytów, dla mnie to gatunek obcy! Ja podlewam prawdziwą trawę!


I would rather be known in life as an honest sinner, than a lying hypocrite…


Oto zapoznaliście się z pięcioma z moich 10-ciu zasad.


Moją cichą nadzieją jest to, że się nad nimi zastanowicie, poświęcicie kilkanaście minut swego bezcennego czasu, by o nich pomyśleć.


Ciąg dalszy nastąpi...

37 views

Comments


bottom of page